Trzy lata później...
Widocznie skończył się trening, gdyż właśnie zawodnicy wychodzili z
położonego po drugiej stronie ulicy Ciutat Esportiva. Kto był fanem tego klubu, ten od razu
rozpoznałby idące postacie.
Xavi,
Messi, Iniesta... Victor Valdes pękający ze śmiechu i uwieszony na nim Busquets, Puyol i Pique.
Poszli wprost do
samochodów, zaraz przy wyjściu
będą musieli się zmierzyć z fanami, którzy zawsze cierpliwie czekali przy
wyjeździe.
Z budynków Ciutat Esportiva wybiegł jeszcze jeden
piłkarz.Przebiegł do drugiego budynku z jakimiś kartkami w ręce i trafiwszy do
celu, skierował się do jednego z pokojów.
Tu było centrum medyczne FC Barcelony.
-panie doktorze, Mister przesyła to panu-podał lekarzowi
dokumenty.
-dziękuję, Bojan-uśmiechnął się do niego mężczyzna.
Chłopak pożegnał się z uśmiechem i zawrócił na parking.
Czekał na niego dom, obiad, kolejne starcie z siostrą... No, a potem mecz. Z
Bilbao!
Idąc, myślał nad swoimi relacjami z Isabel. Nic a nic się nie
zmieniła, mimo, że oboje mieli już po 17 lat. Chociaż...
Intensywnie rozmyślając, o mało się nie potknął na kamieniu
leżącym na asfalcie.
Rozglądnął się dookoła, gdyż
zorientował się, że nie patrzył w ogóle gdzie
idzie.
Na szczęście
dotarł do parkingu, i nikt go nie przejechał na drodze odcinającej parking od zabudowań
kompleksu sportowego.
Rozmyślania o siostrze mało nie
zrobiły z niego naleśnika. Potrząsnął głową i szedł dalej. Rozmyślania nad
zachowaniem siostry ostatnio coraz częściej zaprzątały mu głowę. Isabel nadal
była wygadana i pyskata, już on coś wiedział na ten temat, ich ciągłe kłótnie
doprowadzały rodziców do szału. Mimo tego na pewno nie była już taka wredna jak
dawniej. Często łapał się na przyglądaniu się swojej bliźniaczce wpatrzonej
gdzieś w dal, jakby nieobecnej. Gdy ktoś się wtedy do niej zwracał, drgała
przestraszona i znów stawała okoniem, jakby chciała się bronić. Bojan nie miał
pojęcia, nad czym tak intensywnie rozmyślała.
Idąc w stronę samochodu, zerknął w bok, widząc tam paru piłkarzy z Barcelony B.
Sam jeszcze niedawno
z nimi grał.
Był już
prawie przy samochodzie, gdy od
grupki piłkarzy odłączył się jeden chłopak i machając im na pożegnanie, ruszył
przez parking w stronę wyjścia na ulicę.
Bojan odgarnął brązową
grzywkę wpatrując się w idącego. Było w tym chłopaku coś
znajomego.Czarne,krótkie włosy, szczupła, niewysoka postać...
Bojan drgnął. Chłopak
miał właśnie przejść niedaleko jego auta i poprawił plecak znanym młodemu
Krkiciowi od lat ruchem.
-PEDRO!!-wrzasnął i puścił się pędem w jego stronę. To był jego przyjaciel...
Chłopak przystanął i
zaskoczony patrzył nabiegnącego Bojana.
Rozpoznał go dopiero z bliska i szczery uśmiech rozjaśnił
mu twarz.
-Bojan-wyciągnął ręce i się przytulili, poklepując się po
plecach.
-jak to się
stało, że się nigdy spotkaliśmy?
-grałem w Barcy C-odpowiedział poważnym głosem Kanaryjczyk -oni nie mają
styczności z pierwszą i drugą drużyną.
- w Barcy C…?-Bojan popatrzył ze zdziwieniem- przecież jesteś
starszy ode mnie.
-widocznie trenerzy nie widzą we mnie talentu. Teraz gram w B
i 20 lat to dobry wiek.
Obaj się przyglądali
sobie nawzajem, próbując w prawie dorosłych już chłopakach odnaleźć tych
przyjaciół sprzed lat.
Pedro już u Bojana nie mieszkał.
Rok po incydencie z Isabel kupił małe
mieszkanie i się tam przeniósł. Rzadko zachodził do Krkiciów, co najwżej wtedy,
kiedy nie było w domu Isabel, i już nie mieli takiego kontaktu. Grali razem
dopóki nie dostali powołań do Barcelony C, a Bojan bardzo szybko awansował z
niej do B.
Ich drogi
się rozeszły.
W 2007
roku, czyli obecnie, Bojan grał już w pierwszym zespole.
Teraz się spotkali po raz pierwszy
po kilku latach.
-Nic się nie zmieniłeś-stwierdził z radosnym uśmiechem Bojan, kładąc przyjacielowi rękę na
ramieniu.
Kanaryjczyk
się równieżuśmiechnął.
-Ty też nie.
-To teraz będziemy się widywać częściej! Chodź, jedziesz ze
mną na obiad do nas! Rodzice się ucieszą z pewnością, a my nadrobimy te
wszystkie lata.
-A twoja siostra?-ostrożnie zapytał Rodriguez.
-Isabel? Dalej jest tak podła jak była - Krkic westchnął - dalej
ciągle się kłócimy, więc nie oczekuj cudów. Mózg jej się wcale nie rozwinął,
ale jakoś sobie poradzimy. Może cię nie pozna.
Wesoła informacja
Bojana rozbawiła Pedrita, więc obaj z dobrymi humorami wsiedli do auta.
Gdy wysiedli z samochodu,kierując
się do drzwi, zauważyli dziewczynę niosącą dość dużą siatkę. Miała taki sam
kolor włosów jak Bojan i tak samo niesforną grzywkę opadającą jej na czoło,
mimo starań właścicielki włosów.
-No i masz! Już ją przyniosło -jęknął Bojan.
-Isabel?-ciche pytanie Pedro sprowadziło Krkicia na ziemię
-Taak. Nie wiem jak to przeżyjemy! Myślałem, że jest w
szkole.
Spotkali się z
bliźniaczką Półserba w bramce.
-Po co to niesiesz, Isabel?-zapytał zrezygnowany Bojan.
-Kupiłam ciasto, dziś przychodzą moje koleżanki!-zmierzyła wzrokiem brata.
-To ciasto nie będzie tylko dla nich-Bojan z szerokim
uśmiechempopatrzył na Pedro.-ja też mam gościa.
Isabel popatrzyła wyniośle na chłopaka by zmiażdżyć go jakimś złośliwym
powitaniem.
Zamarła jednak w pół ruchu. To nie był żaden z kolegów Bojana ze
szkoły, ani tym bardziej z drużyny, z których kilku najbardziej znanych, o
dziwo, szanowała.
To musiał być któryś z kolegów z dawnej szkółki piłkarskiej, którzy już jej
bliźniaka nie odwiedzali. Isabel pierwszy raz w życiu nie wiedziała co zrobić.
Znała tą twarz i czuła że ma z nią związane jakieś niemiłe wspomnienie.
Oczy chłopaka przenikliwie
na nią patrzyły, jakby się
domyślał o czym dziewczyna myśli.
-Jeśli nie jesteś zachwycona moim widokiem, to nie musisz się
witać-zadrżała na dźwięk jego głosu. Isabel Krkić Perez nigdy nie zapomina.
Znała go, musiała się tylko upewnić jak się nazywa.
Bojan z wahaniem spojrzał na siostrę i dał jej wzrokiem
znak, żeby nie odwaliła niczego
głupiego.
-chodź-pociągnął kolegę za rękaw koszulki z logo Barcelony.
Wolał nie czekać, aż jego
siostrunie rozwinie cały wachlarz swoich umiejętności.
Ku wielkiej uldze Bojana, w domu byli już jego rodzice.
-Co tak późno dzisiaj, synku! Czekamy na ciebie z obiadem,
idź, umyj ręce!
Bojan zaśmiał się, słysząc głos mamy, dochodzący z kuchni.
Pociągnął za sobą przyjaciela do łazienki i obaj
szybko umyli ręce.
-Mamo...Nie wiem, czy pamiętasz,
a powinnaś-zaczął z uśmiechem.
-Powinnam?-mama bliźniaków kładła na stole talerze.
Bojan spojrzał z rozbawieniem na nieco zakłopotaną minę Pedrita.
-Nie uwierzysz kogo dziś spotkałem-wypchnął przyjaciela do
przodu-mój najlepszy przyjaciel, Pedro...
-Dzień dobry-niepewnie przywitał się Rodriguez, a mama kumpla wyściskała go. To serdeczne
powitanie było miłe. Chłopak poczuł się pewniej, choć czuł, że ma czerwone z
emocji uszy.
Siedli
przy stole, by zjeść zupę.
-ISABEL, ile mam cię wołać żebyś łaskawie zeszła na
obiad?-zawołała pani Krkic.
Piłkarze spojrzeli po
sobie. W końcu dało się słyszeć narzekanie i kroki bliźniaczki Bojana.
-No wreszcie, usiądź tu, koło Pedro, zupę masz tutaj.
Isabel drgnęła i wyniośle spojrzała na Kanaryjczyka. Pedro? A
kto to jest?
Zasiadła na wskazanym miejscu nie będąc tym zachwycona.
Biorąc łyżkę, przypadkiem
zetknęła się z jego ręką. I zaraz odskoczyła.
Mgliste wspomnienie jakiejś kłótni... Czy on chciał wtedy
pomóc? Wkurzało ją zawsze, że ten chłopak patrzył na nią takim wzrokiem, jakby
rozumiał dokładnie jej myśli i motywy działań. Mieszkał tu... Tak, to on. Skończyła jeść i podniosła się,
strącając łyżkę.
Kanaryjczyk szybko ją
podniósł.
-Proszę-nieśmiały uśmiech w połączeniu z tym głosem był dla niej nieznośny.
-Uważaj jak siedzisz!-warknęła, nie zadając sobie trudu podziękowania. Rzuciła
jakieś słówko w stronę brata i wyszła z kuchni krokiem księżniczki.
-Idiotka-odezwał się po chwili Bojan.
-Nie, nie. Po prostu
sobie mnie przypomniała. Nie wie jak się zachować.-zaoponował Pedro. Pamiętna sytuacja sprzed pięciu
lat stanęła mu jak żywa przed oczami.
-No co ty, chyba nie będziesz jej bronił-Bojan z
niedowierzaniem przyjrzał się
spokojnej twarzy przyjaciela.
Isabel rozmowę słyszała jeszcze ze schodów.
-Znowu! -zacisnęła ręce ze złości-jak on to robi?!
Tupnęła nogą i pobiegła do swojego pokoju. Przyjaciel brata
działał jej wybitnie na nerwy.
Jestem pewna, że to czytałam jeszcze jak nie miałam takich ogromnych zaległości, nie wiem dlaczego ale bardzo podobał mi się moment w którym mama Bojana najzwyczajniej w świecie wyściskała Pedrita :) !
OdpowiedzUsuń